
Lucjan Hanak - historyk sztuki - o Galerii Stodoła Szumiłowo
Witam Państwa w Letniej Stolicy Sztuki na Ziemi Chełmińskiej.
Tradycję wychodzenia z miejskiej pracowni do przypadkowej publiczności na wsi rozpoczęli XIX wieczni malarze Barbizończycy, francuscy artyści: Camille Corot, Jean-François Millet, Charles François Daubigny, Jules Dupré, Narcisse Díaz de la Pena, Constant Troyon i Józef Szermentowski zwany „Szermę”. Oni pierwsi uciekli z miasta do lasu. Przełamali zwyczaj tworzenia wyłącznie w pracowni. Poznali plenery i ludzi. W lasach szkicowali, ale wykańczali dzieła w studio.
Po nich Impresjoniści: Pierre Bonnard, Eugené Boudin, Gustave Caillebotte, Edgar Degas, Claude Monet, Berthe’a Morisot, Camille Pisarro, Auguste Renoir i Alfred Sisley uciekali z miasta w plener na trawę i nad wodę. Impresjoniści zauważyli, że kolory w plenerze na świeżym powietrzu są po prostu inne. (Przed nimi kobiety wiedziały to wcześniej wychodząc, do sprawdzenia, ze swymi nowymi kreacjami lub materiałami przed sklep lub do otwartego okna domu towarowego.) W Słońcu kolory rzeczy nabierają innych barw.
Po Impresjonistach w okresie II Rzeczypospolitej przyszedł czas na plenery w Sandomierzu. Tam Witold Pruszkowski lądował opodal swym drewnianym samolotem i szedł malować.
Po II wojnie światowej - według legendy - do Josepha Beuysa, jednego z największych artystów niemieckich XX wieku, w celu zakupienia rzeźby przyszło dwóch braci. W następnym roku Bracia znów się pojawili i zakupili dzieła sztuki od tego artysty. W trzecim roku tak samo jak w poprzednich bracia po raz kolejny zakupili obiekty od twórcy. Joseph Beuys zapytał Panowie gdzie magazynujecie moje rzeźby. Oni odpowiedzieli, że w Kleve, no właściwie w naszej stajni. Później – jak głosi legenda - Joseph Beuys miał wystawę w dużym mieście i dziennikarz zapytał go - rozpocznijmy wywiad od początku. Urodził się Pan w Krefeld. Joseph Beuys przerwał. Nie urodziłem się w Krefeld. Redaktor zauważył przepraszam, ale z moich badań wynika, że urodził się Pan w Krefeld. Nie to nieprawda. W takim razie to gdzie Pan przyszedł na świat. Joseph Beuys odparł, że w Kleve. Nie to nieprawda. Tak to prawda. Dobrze, OK, ale gdzie Pan się urodził w tym Kleve. Urodziłem się w stajni dwóch braci Franza Josepha i Hansa van der Grinten. Od tego czasu Joseph Beuys podawał artystyczne to miejsce urodzenia jako właściwe. (Do dzisiaj Krefeld i Kleve na zmianę pojawiają się w różnych biografiach Josepha Beuysa).
Po wojnie w kraju pojawiło się nowe zjawisko. Na plenerach w Osiekach artyści tworzyli w pracowniach i na dworze po czym, po pracy, już czekali na nich w dworku mieszkalnym, historycy sztuki, naukowcy i ciekawa publiczność. To jest polska tradycja łączenia pleneru z komentarzem z dziedziny historii sztuki i rozmowami z widzami.
Podobna historia dotyczyła Franciszka Starowieyskiego, który na Międzynarodowych Plenerach w Osiekach w tym samym czasie w latach 60. XX wieku rysował w Świdwinie na zamku. Wówczas, niektórzy przypadkowi, przechodnie, nagle stawali się przypadkowymi widzami. Starowieyski zaakceptował chwilowe uznanie podglądających i rysował dalej. Tak powstał Teatr Rysowania Starowieyskiego znany z prezentacji na Biennale w Wenecji. Artysta wielokrotnie wracał w swych telewizyjnych wypowiedziach do cudownego przypadku z pleneru na Pomorzu Środkowym, dzięki któremu był bardziej sławny.
Jednocześnie w XIX i XX wieku europejscy właściciele dworów i pałaców zawsze stwarzali podobne warunki zapraszając artystów do swoich posiadłości. Wspierając twórców, czerpali przyjemność z ich dzieł, a artyści mogli się rewanżować twórczym myśleniem i pozostawionymi dziełami sztuki. Zwykle spotkaniom towarzyszyła wspaniała, żywa muzyka orkiestrowa i znakomite jedzenie.
Tak samo jak poprzednicy tworzyli atmosferę artystom i publiczności, tak też Pan Grzegorz Jarzyński z żoną Ewą czynią to od lat w „Galerii Stodole Szumiłowo”. Dawny dwór to cztery ściany i dach dwuspadowy oraz kolumny. Tutaj filarami tego dworu jesteśmy my. Czas wernisażu to spektakl, w którym „aktorami” są dzieła uczestników, artyści, Pan Reżyser i asystenci.
Na zachodzie ludzie zamieniają czasem stodoły w biblioteki lub obiekty do przechowywania kolekcji. Tu jest podobnie. Posiadłość leży pomiędzy lasem, wodą i trawnikami. Przestrzeń wypełniają ludzie, chcący się spotkać z czymś nowym niekonwencjonalnym, czasem zaskakujący, może nie zrozumianym, ale zawsze innym od znanej rzeczywistości. Abyśmy mogli spotkać się w komfortowych warunkach w spotkaniu pomagają Wolontariusze, młodzi ludzie, którzy uczą się pracy zespołowej, która jest potrzebna w społeczeństwie wiedzy zogniskowanym wokoło twórczego myślenia. Tu popiera się działania ambientowe czyli niestandardowe.
„Galerii Stodoła Szumiłowo 2016”. Z daleka widać „bramę” „Pylon” Wojciecha Sęczawy w formie futryny postawiony na trawniku i urodzajnym polu, pod którym biegnie płot posesji, a poprzez jego wnętrze widać wbite w pole oznaczenia przestylizowanych biało-czerwonych znaków graficznych „ucywilizowanych i zgeometryzowanych kwiatów” Janusza Ploty.
Wchodząc na terytorium przenikania natury i sztuki z jednej strony chce się odprężyć przy naturze lecz z drugiej strony intelektualna gra skojarzeń daje o sobie znać.
Zwykle pąki róż widuje się w ogrodzie albo w domu. Tym razem pąki róż znajdują się na drzewach iglastych. Pierwszy raz widzę, że kwiaty – dzieła sztuki Ryszarda Grazdy - kwitną na iglakach, ale w „Galerii Stodoła Szumiłowo 2016” wszystko jest możliwe.
Nie rozumiem dlaczego można fascynować się kwiatami. Kiedyś zapytałem pewną Panią dlaczego kobiety lubią kwiaty. Bo są piękne, odpowiedziała błyskawicznie. Kobiety często oglądają kwiaty dookoła. Drogie Panie podobnie my patrzymy na Was dookoła, gdyż tak się składa nie macie, ani przodu ani tyłu, jesteście piękne jak kwiaty i pachniecie jak kwiatki.
Większość artystów w „Galerii Stodoła Szumiłowo 2016” tworzy dzieła roślinne lub zwierzęce.
Wojciech Sęczawa skonstruował tutaj Ekodrzewo. Zwykle drzewa formuje natura, ale w Szumiłowie jest inaczej, tworzy je człowiek. Jego totemiczne czarno – białe portrety postaci i zwierząt dają wytchnienie w otaczającej ferii barw.
Mirosław Krzyśków swymi karykaturami wprowadza nas w atmosferę XIX wiecznej kawiarni, gdzie artyści odwdzięczali się portretami za pobyt, jednocześnie zostawiali pamiątki w formie zdystansowanego spojrzenia na innych. Krzyśków używa bajkowej scenerii.
Baśniowa stylistyka artystyczna łączy się często z dziećmi i pewną historią. Otóż amerykański artysta Roy Lichtenstein dowiedział się, że koledzy z klasy jego dziecka śmieją się z niego, że jego tata nie potrafi malować. Roy Lichtenstein namalował dziecku kompozycje w komiksowym czyli bajkowo-amerykańskim stylu. Wówczas koleżanki i koledzy w klasie stwierdziły, no Twój tata jest prawdziwym artystą. Od tego czasu dzieci się nie nudziły na wernisażach Lichtensteina, a artysta uczynił styl komiksowy swym rozpoznawczym. Podobnie jest w „Galerii Stodoła Szumiłowo 2016”. Mecenasi myślą o wszystkich od najmłodszych do najstarszych .
Mirosław Krzyśków autor karykatur ma swój znak, na głowie, coś na kształt renesansowego beretu humanisty, ale w kolorze czerwonym. Artysta namalował portret zbiorowy uczestników spotkania, w którym twórcy zostali jednocześnie „zmirosławowani” oraz „skrzyśkowani”. Otóż każdy z nich oraz Mirosław Krzyśków ma na głowie taki sam beret.
Na plenerach powinna być jakaś akcja. Tadeusz Kantor wyreżyserował w odnotowanych Osiekach w 1967 r. „Koncert morski”, w którym dyrygent dyrygował falami morskimi - Morza Bałtyckiego. Niech nas nie dziwią zatem kolorowe jak z Oceanii „Ryby. Panika” uciekające z sadzawki Wojciecha Sęczawy czy ogromny słomiano-plastikowo-drewniano-pomarańczowy „Jeleń – posłaniec lasu” obserwujący spotkanie w Szumiłowie lub uciekająca do sadzawki brązowo-ażurowa „Żyrafa – zwierz”, obiekty Janusza Ploty.
„Narodziny cegły” jak wspomniał projektujący Janusz Plota, jest figurą Brzemienną, ponadto jest także jakimś „głosem wołającego na puszczy”, albo formą cegieł w bardzo wdzięcznej pozie.
Wojciech Sęczawa prezentuje „Pegaza” i wyidealizowaną głowę kobiety „przykutej” do drewna, metalu i stali”. Surowa forma metalu i klasyczna głowa są dwoma biegunami estetyki rzeźby.
Jak na każdym forum przystało pojawia się jakiś rodzynek. Większość artystów odnosi się artystycznie do flory lub fauny, pomimo to Andrzej Korzec maluje... historyczne zabytki słynnej ziemi chełmińskiej ujęte w koloryzującym pejzażu.
Do tego krajobrazu przybywają osoby uciekające z miasta. Tu mogą zobaczyć inną rzeczywistość, którą stworzyli szczęśliwi ludzie.
Lucjan Hanak, historyk sztuki
W Szumiłowie czuję się dobrze, gdyż prawie 30 lat temu byłem w wojsku na tej ziemi. „Ciągnie wilka do lasu” tym razem trochę artystycznego.